Biurowiec PKP – czyli historia „Ctrl+c, Ctrl+v”
Na południu Polski, tuż przy torach kolejowych stoi opuszczony budynek typu „Lipsk” . Budynki tego typu budowane były w latach 70-tych XX w. i można je znaleźć niemal w każdym polskim mieście. Charakterystycznym elementem jest zabudowanie zewnętrzne – kolorowe (najczęściej pomarańczowe) szklane elementy. „Lipsk” miał przeznaczenie biurowe, czasem biurowo-mieszkalne. Swoją nazwę zawdzięcza drugiemu pod względem wielkości miastu w byłym NRD – Lipsku. Lipsk był w czasie II wojny bombardowany przez wojska alianckie , zniszczenia były jednak – w porównaniu z innymi miastami – niewielkie. Uchroniło się wiele zabytków z XIX i początku XX wieku, a stare miasto zostało odbudowane. Dlaczego więc nazwano w ten sposób jednobryłowe „klocki” , skoro Lipsk ma jedną z najlepiej zachowanych zespołów architektury i z tego typu budowlami nie miał wiele wspólnego – nie wiadomo. Budynki „Lipsk” nazywano obiektami „rozpakuj i złóż”. Naszpikowane niebezpiecznym azbestem, z zupełnie niepraktycznymi rozwiązaniami– w zimie w budynkach było bardzo zimno, a w lecie temperatura wewnątrz sięgała nawet 40°C! Aż trudno uwierzyć, że można było tam spędzić dziennie więcej niż 8 godzin pracy. A jednak.
Odwiedzony przez nas biurowiec PKP posiadał nie tylko zaplecze biurowe, ale i hotel pracowniczy dla pracowników kolei. Zbudowano go w połowie lat 70-tych. Przy hotelu powstała również stacja kolejowa, która miała obsługiwać nowo powstałą Hutę. Po latach znaczenie stacji malało, zlikwidowano część torowisk. Przestał funkcjonować również hotel. Obiekt zajmowało później PKP Cargo, aż do roku 2014, kiedy budynek został całkowicie opuszczony.
Biurowiec PKP – naszym okiem
Z czasów świetności pozostało naprawdę niewiele. Na ścianach pokoi, które zajmowali pracownicy, pozostały zdjęcia rodzinne obok wycinków z wizerunkami dość skromnie ubranych pań ze starych czasopism +18. W jednym z pomieszczeń stare płaszcze, kalendarze i gazety. Na korytarzu plakaty przestrzegające przed zakażeniem HIV i kilka kaset VHS o tematyce dla dorosłych.
Natrafić można także na mocno już zniszczony plakat rysowany odręcznie z fragmentem wiersza Juliana Tuwima „Strofy o późnym lecie”:
„Zobacz ile jesieni!
Pełno jak w cebrze wina,
a to dopiero początek,
dopiero się zaczyna.”
W hotelu zapewne była świetlica, w której pracownicy mogli spędzać wolny czas.
Atrakcyjność miejsca jest już znikoma. W piwnicy można natrafić na namalowany na podłodze pentagram. Na jednym ramieniu pentagramu pozostawiona jest siedząca laleczka z pomalowanymi na czarno oczami. Na ścianach napis w niezidentyfikowanym języku, farbą mającą imitować krew. Klimat miejsca raczej nie służy tego typu rytuałom, więc najpewniej ma to po prostu przestraszyć przybyszów.
Jest możliwość wyjścia na dach, niestety charakterystyczny szyld „PKP” już zniknął.
Jeżeli interesuje Cie kolejnictwo, zapraszamy do lektury Lokomotywownia – Cmentarz Parowozów
URBEX – luty 2017 r.
Text: Atlantis
Foto: J., Pavko, EJKSZ