Opuszczona szkoła wyższa nie funkcjonuje od 2016 roku. Przeglądając rejestr wyższych uczelni na stronach Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego dowiemy się, że jej status to „działająca”. Sprawdzaliśmy to na miejscu dwa razy – zamiast wykładowców napotkaliśmy kloszardów. Studentów też nie było. Ich miejsce zajęli bezdomni.
Opuszczona szkoła wyższa – historia
Uczelnia rozpoczęła działalność w 1994 roku na fali boomu edukacyjnego panującego na początku lat 90 XX w. W tym czasie prywatne szkoły wyższe wyrastały jak „grzyby po deszczu”. Szkoła cały czas się rozwijała i zdobywała renomę. Przetrwała nawet falę upadłości polskich uczelni niepublicznych na początku XXI wieku. W czasie gdy inne uczelnie plajtowały, ta znacząco się rozrastała. Wymusiło to inwestycję w nową siedzibę – co jak się okazało w kolejnej dekadzie było przysłowiowym „gwoździem do trumny”.
W szkole funkcjonowały liczne kierunki i specjalności, miedzy innymi: ekonomia, turystyka i rekreacja, administracja, fizjoterapia i kosmetologia. Poza studiami licencjackimi i magisterskimi działały studia podyplomowe, Studium Języków Obcych, Uniwersytet Dla Dzieci, Uniwersytet Trzeciego Wieku oraz Instytut Nauki i Kultury Wietnamskiej.
Absolwenci, którzy pomyślnie zakończyli edukację otrzymywali dyplom międzynarodowy, który umożliwiał kontynuowanie nauki za granicą. Uczelnia współpracowała między innymi z Brytyjsko-Polską Izbą Handlową, University of Buckingham, Kazachskim Narodowym Uniwersytetem Pedagogicznym im. Abaka, Niemiecką Centralą Wymiany Akademickiej i wieloma innymi instytucjami i uczelniami zagranicznymi.
Szkoła zdobyła wiele nagród i wyróżnień oraz wysoko plasowała się w różnych rankingach edukacyjnych np.: „Ile za dyplom?”, gazety Wprost czy „Home&Market”.
Opuszczona szkoła wyższa – upadłość
W 2012 roku władze uczelni podjęły decyzje o zaprzestaniu użytkowania części budynków. Decyzja ta była podyktowana gwałtownym spadkiem (o ¼) liczby studentów. Pierwsze doniesienia o kłopotach finansowych uczelni to rok 2014. Do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego wpłynęło zawiadomienie od byłego wykładowcy. Uczelnia nie wypłacała terminowo wypłat. Dług miał wtedy wynosić 20 milionów złotych. Rektor tłumaczył zadłużenie uczelni niżem demograficznym i kredytem związanym z nową siedzibą szkoły. W 2016 roku uczelnia zaprzestała działalności edukacyjnej. Siedziba została porzucona z dnia na dzień, bez należytego zabezpieczenia. W budynkach zostały pomoce dydaktyczne, sprzęt elektroniczny i co najwalniejsze tony akt osobowych studentów i pracowników. Do akcji wkroczyli „złomiarze”, rozkradziono instalacje elektryczne, grzejniki i wszystko co przedstawiało jakąkolwiek wartość. W salach zajęciowych osiedlili się bezdomni. Jeden z uczelnianych budynków to swoista „kwatera żuli”.
W lipcu 2017 roku do siedziby uczelni wkroczył Prokurator i Generalny Inspektor Danych Osobowych. Był to skutek nagłośnienia przez media informacji o niezabezpieczonych dokumentach zawierających dane osobowe. W efekcie kontroli zabezpieczono formularze osobowe, świadectwa szkolne, indeksy, prace dyplomowe i akta pracowników.
Opuszczona szkoła wyższa – średniowieczna klątwa
Po dwunastu latach działalności władze uczelni postanowiły zmienić nazwę na bardziej rozpoznawalną i unikalną. Nowa nazwa była hybrydą średniowiecznego, uroczystego określenia „Matki Karmicielki” (z łaciny) z nazwiskiem założyciela i zarazem rektora uczelni. Wcześniej wspomniane łacińskie sformułowanie zarezerwowane było dla uniwersytetów czy akademii. Tak nazywano miedzy innymi Uniwersytet Jagielloński czy Uniwersytet w Bolonii. Czy nadużycie tego określenia i dostosowanie go do potrzeb rynku – nazwanie prywatnej wyższej uczelni – wywołało „klątwę” Matki Karmicielki?