Stalownik jest obdarty dosłownie ze wszystkiego. Odwiedzając ten obiekt ma się wrażenie, że nie był nigdy zaadaptowany. Trudno doszukiwać się dokumentów, narzędzi, mebli czy innych pozostałości funkcjonowania, jedyne ślady „życia” można odnaleźć w piwnicach i przy windach. Wydaje się, jakby budowy szpitala nigdy ostatecznie nie skończono. Okazało się jednak, że Stalownik (wcześniej sanatorium dla hutników) prosperował i to bardzo długo. Powstał w latach 60 XX wieku, był jednym z najnowocześniejszych placówek tego typu. Składał się z 5 oddziałów o łącznej liczbie 320 łóżek. W czasach PRL był chlubą miasta. Przez wiele lat był charakterystycznym elementem krajobrazu (mieści się na zboczu góry – na wysokości ok.420 m n.p.m.). Nazwa pochodzi od dawnego resortu hutnictwa, do którego szpital należał. Był przeznaczony głównie do leczenia chorób płuc, na jakie zapadali hutnicy. Podobno obiekt miał w latach zimnej wojny służyć również jako zaplecze szpitalne na wypadek wojny nuklearnej.
W 2001 roku Stalownik został zamknięty (ponoć nie spełniał norm przeciwpożarowych i przez wzgląd na jego położenie były trudności z dojazdem), a jego oddziały zostały przeniesione do nowego, wybudowanego w 1997 roku szpitala wojewódzkiego.
W planach było stworzenie w budynku akademików, niestety plan ten nie powiódł się. Następnie szpital wraz z przyległym do niego terenem został sprzedany prywatnemu inwestorowi, który nie zabezpieczył obiektu i bez niezbędnych zezwoleń rozpoczął przygotowania do rozbiórki. Sprawą zajął się nadzór budowlany, który wstrzymał dalsze prace, a inspektor złożył wniosek do prokuratury. Do sądu trafił akt oskarżenia przeciw nowemu właścicielowi, któremu zarzucono, że doprowadził budynek do stanu zagrażającemu życiu i zdrowiu ludzi. Inwestor nie zaadaptował budynku, doprowadził do jego dewastacji i nieodpowiednio zabezpieczył teren. Pomimo wyroku, właściciel nadal nie zabezpieczył terenu, a budynek niszczeje. Dla tych, którzy pamiętają nie tak odlegle czasy świetności szpitala, jego obecny wygląd budzi zdziwienie. Wszyscy zastanawiają się jak można było do tego dopuścić.
Stalownik już od najniższych kondygnacji robi wrażenie – głównie jego masywne podpory. Z wyższych pięter (jest ich 10) można podziwiać piękne górskie widoki. Warte odwiedzenia są piwnice – to przez nie można dostać się na wyższe kondygnacje. Przejście do piwnicy znajduje się w niższym budynku. W piwnicy czeka też niespodzianka – sztuczny wisielec. Wejście jest bezproblemowe.
STALOWNIK – URBEX 2016
Text: Atlantis
Foto: J., EJKSZ, Pavko